piątek, 19 czerwca 2015

.

Zapewniam, że staram się jak mogę, by ten dzień wypadł dobrze. Nie ukrywam, że jest mi ciężko. Ciężko nie myśleć o tym, co zwykle, ciężko nagle przestać być kimś, kim się było. Postanowiłam walczyć, ale czuję się w tej walce osamotniona. Wiem, że trzeba, ale potrzebuję, by ktoś mi kibicował, by ktoś we mnie wierzył.
Nie istnieją rzeczy oczywiste. Proszę mówić do mnie.
Jeśli wszyscy wokoło czekają tylko na efekty i myślą, że jestem herosem to mogą się pomylić.

czwartek, 18 czerwca 2015

Don't worry.

Wracam.
Wiem, usunęłam wszystkie posty i trochę mnie tu nie było, ale to co pisałam uważam za haniebne i to nie powinno wyjść spod moich palców.
Trochę za daleko zabrnęłam i sprowadziłam bloga do miejsca, w którym potwierdzam beznadziejność. Pisałam tu wtedy, gdy nie miałam siły, a powinnam to robić wtedy, gdy jestem czegoś pewna, gdy jestem górą, by móc uwiecznić właśnie te momenty, gdy wygrywam.
Jaki jest sens uwieczniania porażek, zawodów?
Powtórzę, za daleko zabrnęłam.i to jest moment, by zawrócić.

Zapomniałam całkowicie o mojej sile, o mojej władzy nad własnym postępowaniem i życiem.
Wszystko się zmieni. Już dziś. Wszystko zmieni się na lepsze.

I chyba wrócę do tego, by udostępnić bloga osobom, którym ufam, i które mnie znają. Może łatwiej będzie im mnie rozumieć i przypomną sobie, że jednak pozostałam tą samą osobą, a nie stałam się małym pesymistycznym denerwującym potworkiem.