Syf w głowie. Stwierdziłam właśnie, że nie nadaję się do bycia sobą. Chyba wynikła jakaś pomyłka, nadano mi charakter i usposobienie, z którym nie umiem sobie poradzić.
Wielki świecie, nie chcę cię.
Czasie, wcale nie musisz biegnąć, możesz stanąć lub ewentualnie cofnąć się wstecz, choćby o rok.
Wiem, że jestem człowiekiem, który chcąc nie chcąc zawsze sobie poradzi. Wiele rzeczy chciałam w życiu odsunąć, a one nadchodziły, i przemijały, życie toczyło się dalej. Zawsze tylko strach, przed każdą konfrontacją. Strach, z którym nie ma możliwości się oswoić, tym bardziej, że jestem przypadkiem niereformowalnym i mam nazbyt narypane w glowie.
Tego, o czym mówię, nie mogę się pozbyć. Jedynie mówiąc o tym, stwierdzając jak jest wydaje mi się momentalnie, że jestem z tym choćby na równi.
Buuuu.